Książki na receptę

Wierzę w leczniczą moc literatury. Wiadomo, sporo czytam, promuję czytelnictwo, wydałam kilka książek i prowadzę warsztaty czytelnicze.

A jednak moja wiara w leczniczą moc literatury, to nie tylko kwestia ugruntowanych przekonań, ale praktyki. Po długim lockdownie, we wrześniu wróciłam do szkół i bibliotek z warsztatami. Rozmawiam z dziećmi o lekturach, ulubionych bohaterach literackich, o życiu, świecie dookoła. Staram się namawiać dzieci do pracy w grupach, do wzajemnego wysłuchania się podczas dyskusji, empatii. Oj różnie to bywa, bo czas online, to czas izolacji, bycia poza grupą. Powrót do świata szukania porozumienia i kompromisów bywa trudny.

Przepisuję więc książki na receptę. Bywa, że zalecam je jako plasterki, opatrunki na różne dolegliwości. Intrygujące, wciągające fantasy czy serie detektywistyczne dla znudzonych. Komiksy dla niechętnych czytaniu grubaśnych tomiszczy.  Wiersze dla lirycznych. Popularnonaukowe dla dociekliwych. Dla każdego coś znajdziemy!

Z młodszymi tworzę picturebooki, które każdy może odczytywać na swój sposób. Z trochę starszymi śledzę bohaterów ich szkolnych lektur i wspólnie staramy się ich zrozumieć, poznać świat, w którym żyli. Czasem przenosimy się do krainy fantasy i science fiction, bywa że szeroko otwieramy oczy ze zdziwienia, gdy odkrywamy dalekowzroczność Lema. Wędrujemy śladami wybitnych Polaków. Dyskutujemy o historii. Tworzymy komiksy. Poszukujemy kaszubskich legend i budujemy makiety – ilustracje. Oj dzieje się sporo!

Literatura, praca z tekstem otwiera dzieciaki. Cieszę się widząc ich zaangażowanie. Z radością pakuję książki i przygotowuję się do kolejnych zajęć.

Foto: unsplash, Laura Kapfel

Podziel się tym!

Podobne wpisy